to hear this at the moment of your passing.
little big hopes

7


Gdy największa tragedia dokonuje się przez chęć czynienia jak najlepiej, jeszcze skuteczniej napełnia jej widok smutkiem, rozpaczą wręcz. Niemiłosierna przekorność, skłonna wybić się także w tym serialu jako najdogłębniej przejmujący motyw.

Czyż nie odwiecznie człowieczy to problem jednak - że każdy, lub prawie każdy z nas jakąś intuicję dobra posiada i, we wszystkich swych postępowaniach, jednak właśnie do jakiegoś dobra stara się dążyć. Czy zaś prawdziwie wartość swego celu ocenia i czy dobrą ścieżkę i środki dobiera, tam pole do wszelkich porażek i niedostatków pomysłowości. Pierwotnie jednak powołanie to, ku Światłu, pozostaje przecież - czasem tylko coraz głębiej zagrzebane pod gęstwiną złych kroków i źle dobranych słów, czasem niewidoczne prawie już...
Nadejść może czasem refleksja - jak by to było, gdyby za tymi bardziej wyrazistymi sugestiami ze snów iść i czym prędzej spotkać się z tym, kogo sen przypomnieć chciał. Tak wbrew uwarunkowaniom sytuacyjnym nawet, które to mogłyby wyrazistą barierą dla takiego potencjalnego czynu być, dusząc go w fazie koncepcyjnej.

Najpewniej cały porządek nasz by się nam porozwalał.
Jak również cały szereg niechcianych gościn miałby miejsce. Tak, w sumie nawet moje ograniczone doświadczenie z tym tak właśnie by podpowiadało.


Godzilla 2014

Nowa Godzilla być dobra. Nie wspaniała jakoś, i wobec jednej aktorki (na szczęście występującej głównie/tylko na początku) nie mam jakoś zbyt ciepłych uczuć... ba, nawet żadnego filmu o tymże stworze (Godzilli, nie aktorce) nie widziałem wcześniej. I widać zrazu, że możnaby z niektórych scen zrobić nieco więcej, narzucić całości rytm trochę inaczej, blablabla, itd.. Standardowości holiłódzkie lśnią również i pobrzękują na lewo i prawo, boleśnie często.

...mając jednak to wszystko na uwadze, jest toto - jako całość - w porządku.
Niegenialne, nie wspaniałe, ale jak na normalny film akcji - dobre z plusem.
...no i teraz to miejsce wygląda prawie przyzwoicie.

Prawie.

hm. Edycja starych tekstów bywa całkiem ciekawym zajęciem. Często myśl się miało dobrą poniekąd, ino słowa doszlifowania lekkiego by wymagały. Lub zupełnej wymiany, miejscami.

Niedoskonałość czymś pięknym jest, jednak - wszak wzrost umożliwia~

...no i wreszcie podreperowanie kondycji, haniebnie niedawno zaniedbanej. Lepiej, stopniowo lepiej.

retrospektyw kolejny

hm. Ciekawie odkrywcze może być przejrzenie swych własnych wypowiedzi, jak choćby z jakiegoś zarchiwizowanego czatu, sprzed przynajmniej kilku lat. Przynajmniej kilku, by być już nieco mniej związanym z byłym sobą i móc nieco obiektywniej na te słowa z przeszłości spojrzeć.

Potrafi toto pokazać, jak cholernie kłamliwa jest nasza pamięć różnych wydarzeń i tego, jak się dokładnie zachowywaliśmy - jako że samego siebie widzi się poniekąd najtrudniej, z całym szeregiem przeszkód: subtelnych kolorowych filtrów, ograniczających możliwą samokrytyczność. Jak to, przecież moje własne wypowiedzi były z pewnością mądre i mądrze skomponowane, jasno wykazujące wyższość nad myślami drugiej osoby.

To dość niesamowite uczucie - stać się tego wszystkiego świadomym i, poprzez to, dostrzec ten niezwykły świat wokół przynajmniej odrobinę głębiej. Byleby tylko zbytnio nie przygnębić się tym, jak głupim się niegdyś było (i najprawdopodobniej nadal jest, ino okruszynkę mniej).