Tak sobie myślałem wieczorowo o co chodzi w tym wszystkim i tak dalej... póki jeszcze nie zrobiło mi się wystarczająco zimno by zmusić mnie do powrotu do domu z wypadu ze śmieciami. Wielce filozoficznego, znaczy się. I tako, w obliczu braku konkretnej owocności tychże przemyśleń, wróciłem do pokoju, półbezwładnościowo odpaliłem mego półstacjonarnego niepółlaptopa, i... w sumie nic wielkiego, tylko ten mały filmik czekający w subskrypcjach na jutubie. Nie, by jakoś rozstrzygał całe zagadnienie... ale tak się ciekawie wpasował w klimat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz