minuta ciszy dla ś.p. myśli

minuta ciszy dla świętej pamięci myśli. przepływ ułatwia się, reformuje i zmienia na powrót. już cicho. w ciszy rozlega się cichy szum strumienia, strumienia szum, cichy, w ciszy, bezinwazyjnie, rozlewa się potokiem i płynie, płynie . . .
nastała cisza. cisza dla ciszy. twór nietrwały. piękny. potęguje się – potęguje się i wzbiera, niczym woda, związana przepustami tamy, ujednolica się, dokonuje zmian pozostając w istocie tworem niezmienionym, nabiera energii, nabiera trwałości; oddalając swą naturalną efemeryczność staje się jednak czymś w istocie innym; przemienia się w sobie – trwając. swoisty fenomen, niedoceniony w swej prostocie. nie nadaje kształtu, lecz go wydobywa; trwając, pozwala trwać. uwidacznia i wyzwala.
pustka – będąca polem do wzrostu; przepaść, przypominająca o posiadaniu skrzydeł.

o tworzeniu i inspiracji parę myśli, 20050805

tworzy się.

formuje się coś w mym umyśle. niepohamowanym przepływem myśli przeplatają się obrazy, istotnie niejasne, przypadkowe. coś się formuje, wszystko bowiem ma kształt jakiś i do jakiegoś kształtu dąży również. prawie wszystko, przynajmniej. do jakiego kształtu dążą obrazy przetwarzane przez mój umysł – nie wiem. domyślać się tylko mogę, a i to niełatwo.

niejasne to jest. zwłaszcza, gdy chce się coś konkretnego wyłowić, jakiś obraz z tegoż przeplotu wyszczególnić, wyodrębnić. sięgnąć w swój umysł... przepłynąć przez ocean nagromadzonych inspiracji, odłamków idei, pomysłów; przypadkowych, bezimiennych szczątków czegoś, co przez swą ulotność nie doczekało się nazwy. zanurzyć się w głębinie wielopoziomowej świadomości. szukać... czuć. wypatrywać. słuchać. „kto ma uszy do słuchania – niech słucha”.

dziwna to świadomość – niczym basen się jawi. sama powierzchnia łatwo poddaje się czynnikom zewnętrznym – formując się pod działaniem wiatru w fale, kręgi... co weń rzucone zostanie – kręgi na wodzie wywołuje, później samo jednak gdzieś na dnie zostając – współtworząc całość zbiornika, w mniej świadomy jednak sposób. niektóre rzeczy, znikomo ważniejsze – niczym boje, unosić się będą na powierzchni. żyjemy tą właśnie powierzchnią – przynajmniej w swej codziennej automatyce, nie wysilając się na analizę głębin, poddając się wiatrowi i przeróżnym zależnościom chwilowym.

słuchać... sonary zapuszczać wręcz – jeśli tylko komuś czasu na to i woli starcza. a niewielu takich zliczyć można z tłumu.

pokonać. pokonać swój marazm, walczyć z automatyzmem – nasze główne zadania na życie. z bezwolnością walczyć. z bezwładnością – jakże wygodną i niewiele wymagającą. z nurtem, z prądem walczyć – by nie tylko patykiem być, unoszonym przez wody rzeki.

tak oto słowom zycie dałem.
wyrzucił coś sztorm na brzeg.

i koniec.
Tam, za rogiem - czeka świt.
Nowy świt.

William Butler Yeats, "He Wishes For The Cloths Of Heaven" ("Jakże by pragnął mieć sukna niebios")

Gdybym miał zdobne sukna niebios
Przetkane złotym i srebrnym światłem
Niebieskie, matowe i ciemne sukna
Nocy i światła, jak i pół-światła
Rozścieliłbym je u Twych stóp
Lecz ja, będąc ubogim, mam tylko me marzenia
Rozścieliłem je u Twych stóp
Stąpaj delikatnie - stąpasz bowiem po moich marzeniach

~

Niepojęta misteryjność, skryta pod wachlarzem codzienności.
Przygniatająca do ziemi niesamowitość, zwyczajowo odsunięta w ciemny kąt umysłu.

Niedostrzegany i wielokroć lekceważony bezmiar cudu - na wyciągnięcie ręki.
Tu i teraz.

~

straszna prawda
trzeba kochać, żeby żyć

popatrz tylko

ile trupów chodzi po ulicach

~

mrok nocy cicho przymyka powieki

- już tylko zapach przesypanych ziaren czasu
przypomina o bezcenności uciekających chwil życia

(wiatr)

~

i spływa czerń po stali
przelewa się – na papier
drobną nietrwałą strugą

przenosi myśl żywą
na martwy nośnik

zabija