Łooooo rany. Chyba minęło troszkę czasu od ostatniej okazji, kiedy zdarzyło mi się z takim bananem na twarzy wybuchającym raz-po-raz salwami śmiechu grać w jakąś grę. Wliczając, naturalnie, zwłaszcza te po multiplu - jako że naturalnie bardziej temu sprzyjają (przynajmniej zazwyczaj).

Krótko mówiąc - Dżi Ti Ej Tu po hamaku z Felippe. Ta gra swoją prostotą, klimatem, dynamiką i jajami po prostu morduje. Naprawdę niełatwo byłoby słowami oddać atmosferę rozgrywki. Oficjalna i zdecydowana rekomendacja do gry po sieci; praktycznie gwarancja dobrej zabawy. Oficjalnie darmowa i do ściągnięcia choćby stąd.

Z innej beczki zaś...
...muzycznego coś. O statusie retro już raczej, a przecież tak niedawno w kinie na tym byłem jeszcze... heh. Dobrego coś, w każdym razie. Jakoś wewnętrznie bliskiego, i dość często chodzącego mi po głowie mimowolnie.

W ramach konsekwentnego wypełniania kolejnych punktów - skupienie się nad dokończeniem niezbędnych modernizacji plecaka. Trochę kosztem innej aktywności, jest mi jednak pomyślne ukończenie tego coraz bardziej potrzebne.W międzyczasie zaś - udostępnienie na wrzucie jednego prowizorycznego konstruktu mojego i jednego utworu, którego ani tam, ani na jutubie jakoś nie znalazłem. Plus zagłębienie się na jt w serię, prezentującą cokolwiek ambitnie pacyfistyczne podejście do System Szoka Dwójki (z angielskimi napisami. Dla tych, co nie grali, a poczuliby się zachęceni tą serią, stanowczo odradza się oglądanie dalej, niż kilka pierwszych odcinków.).
jen - mi estas, awdaculo: kontraw cxiujn kontr'-regulojn
mi ekstaras, jen - fojfoje, plenigante vere gxoje
cxiun lokon jxus trovitan per frenezo elrevita

~

Czując wiatr w żaglach nie czekaj, a ruszaj
czym prędzej, by pędu jak najwięcej nabrać.
To właśnie to miejsce i właśnie ta chwila.
Dziś dodany opis nowego kbota z TA na stronce samozwańczego sztabu... do której chyba nie szkodzi i tutaj dodać odnośnika. Rozwój jej nie przebiega może w sposób wymarzenie szybki, konsekwentnie jednak posuwa się w swoim rytmie do przodu. Projekt z gatunku tych, gdzie starszy materiał bywa umiarkowanie często przeglądany i poprawiany - ot, kosmetycznie często, czasem zaś w sposób nawet odrobinę bardziej widoczny.

I czas na momencik małej rewoltyzacji w tym momencie. Więcej być może niebawem.
W ramach mojego powrotu do robienia napisów do Triguna potrzebny jest mi ochotnik na ich beta-testera - czyli kogoś, kto obejrzy dany odcinek z użyciem tych świeżo spod igły wyszłych napisów, możliwie uważnie wyłapując wszelkie nieodpowiedniości, literówki, czy miejsca, do których lepiej byłoby może użyć innych słów.
Przerwy pomiędzy dostawami napisów do kolejnych odcinków wynoszą (i wynosić zapewne będą) średnio dwa do trzech dni - trzeba mieć zatem dla mnie przynajmniej minimum cierpliwości, no i w sumie być raczej entuzjastycznie nastawionym do obejrzenia całej serii. W całości inicjatywy chodzi o uzyskanie napisów możliwie wysokiej jakości, więc jest to przedsięwzięcie z tych umiarkowanie ambitnych.

Dla wszelkich chętnych, kontakt możliwy gdziekolwiek: w tutejszych komentarzach, czy przez pocztę / gg - podane na dole kolumny po lewej.

(Same odcinki mogę albo - lokalnie - pożyczyć, albo dać namiar na torenta do nich. Jest to wersja "KAA" - aktualnie niemal najpowszechniejsza i porządnej jakości; napisy jednak mogą być równie dobrze czasowo zgodne i z innymi.)
zapatrz się na chwilę chociaż w nieba błękit
i rytm wiatru porywisty w żyły chwyć

Mniej więcej cztery lata i dwa miesiące temu się poznaliśmy - i choć było przed nim parę innych, to tak naprawdę on był pierwszy; nieporównywalny z poprzednikami. Z niemałą ilością własnych doświadczeń na karku miał mnie krok po kroku nauczyć wyczucia, dbałości i ostrożności - i aż do ostatnich chwil cierpliwie udzielał mi coraz to nowych lekcji, bezkompromisowo i nieustępliwie.

I... wdzięczny jestem. Za to wszystko - za każdy kilometr; za każdą chwilę słońca, chmur, czy deszczu, spędzoną razem. A sporo tego było, sporo całkiem...

. . .
Ostatni przerywnik animacyjnomuzyczny mógłby równie dobrze być ostatnim wpisem tutaj, w ogóle. Rozumiejąc to jako specjalne wyróżnienie, zasługuje na to (oczywiście subiektywnie według mnie) bardziej niż w pełni.

Sono de revoj.

...i umknęły mi słowa.
Gumisie Lubią Kredki. W gumisiowym lesie rośnie dużo kredek, ich kolory jednak dla większości przybyszów okazują się zbyt psychodeliczne - i przez to zepchnięte przez ichniejsze serwomotory percepcyjne do rangi czegoś, co niby jest, faktycznie jednak nie istnieje.

W innych wiadomościach dzisiaj - udało mi się nie stracić całych 140 PLN w ramach egzaminu na prawko, którego efektowne-jakże skoszenie opisane zostało wcześniej i jakoś w czołówce zakładek po lewej figuruje. 78 jednak dopłacić trzeba było, wysoce połowiczny to sukces zatem. Mogło być gorzej jednak - co Kolektyw pragnie oficjalnie docenić, z drobnym akcentem na jakiś marginalnie nieduży ładunek wdzięczności.
W ramach tegoż samego tematu - teoryjka zaliczona została dziś bezbłędnie, zaś praktyczna część umówiona na dwudziestego siódmego sierpnia - czyli jakieś 3,5 tygodnia od chwili bieżącej. Już się normalnie doczekać nie mogę, hu- huhuhuuu-huuu.


W ramach powrotu zaś oddygresyjnego - nadal nie do końca zbadane jest, czy przypadkiem owe kredki nie cieszą się uznaniem większym od legendarnego gumisiowego soku. Wykrycie całej sprawy samo w sobie należy do wiadomości raczej nowych i nie podlanych jeszcze zbyt solidnie materiałem dowodowym. Niektóre badania już jednak poszukują w tej sferze odpowiedzi - lub przynajmniej brakujących elementów - dla swych poszukiwań; dla przykładu - czy owe naturalnie występujące kredkostany mogłyby znaleźć zastosowanie w notorycznie nienasyconym przemyśle energetycznym? Czy psychodeliczna podczerwień tegoż materiału nie okazałaby się naderwydajnym afrodyzjakiem wizualnym?

O, tak - wariant energetyczny istotnie mógłby się całkiem przydatnym okazać, patrząc zwłaszcza na aktualnie dynamicznie zmieniające położenie swoich wskazówek zegary lokalnych prądomierzy naszego chwilowo stacjonarnego punktu redakcyjnego. Wygląda na to, że transmisja teraźniejsza musiała będzie się przez to zakończyć nieco prędzej, niż by plan obejmował - prędzej nawet, niż uda mi się skończyć to - - -

[ połączenie zerwane - spróbuj ponownie później ]

Autora Freeman's Mind; miejscami troszkę bardziej wymagające językowo (choć ten akurat odcinek nieco mniej). Link do oficjalnej strony serii tutaj.
W ramach małego dopełnienia spektrum, utwór z intra z WA. I jednak nadal nie jestem pewien, którą z tych dwóch tak naprawdę wolę - bo choć WWP miejscami bardziej dopieszczone jakby, to klimat armageddonowy wciąż jakoś bliższy, wraz ze swą estetyką.

Przy tym, w ramach technicznych ciekawostek: łatko-ulepszenia do WA coraz bardziej redukują dystans dzielący te dwie wersje, przy czym w niektórych możliwościach/opcjach technicznych to właśnie WA prowadzi (choćby z rozdzielczościami ekranu powyżej 1024x768). Tak bowiem, dla gry wydanej w 1999 roku nadal wydawane są oficjalne pacze (do prac nad którymi Team17 wyznaczył ponoć dwuosobowy zespół; ostatnia ich łatka ujrzała światło dzienne 28.07) - pomimo promowania oficjalnego następcy tegoż tytułu w postaci właśnie WWP (który w sumie ze wszech miar wygląda jak taki sobie skok na kasę - analizując podobieństwa do poprzednika łatwo można się zgodzić z dość często napotykanym zdaniem, że owe łorld parti powinno być po prostu paczem do WA i liczenie zań jak za autonomiczny produkt jest trochę nie fair wobec fanów serii).