Patrząc oczyma wyobraźni na potencjał tkwiący w każdej chwili mego wolnego czasu jeszcze żywszej adekwatności nabierają słowa, określające inercję wprost mianem bluźnierstwa (cytat z Warhammera 40.000, w oryginale: "Idleness is heresy!").

I znów siła tkwi w społeczności odpowiedniej, wzajem swoją aktywnością inspirującej się, będąc dla siebie - nawet bezwolnie i mimochodem - duchowym wsparciem. Cały czas otoczony jestem śladami takich pozytywnych świadectw inicjatywy - by zatopienie w czyichś dziełach muzycznych wymienić choćby, jako że zwłaszcza muzyka właśnie duży wpływ bardzo, generalnie nie tylko na mnie zresztą, ma. Widok tego, jak solidną pracę odwalają niektórzy autorzy po sieci - animacji choćby, zwłaszcza tych ambitniejszych (tu duży ukłon w stronę Rossa Scotta z AccursedFarms.com).

Byle tylko przytomnym być i nie zasypiać.

(więcej na 8bitpeoples.com)
estu vi forta - kaj delikata
samtempe rapida, kaj ene pacema

freneze sagxa kaj sagxe freneza
Mały transhipnotyczny klip nawiązującostreszczający jedno z ewenementowych zjawisk kulturalnych wykwitłych gdzieś na rubieżach sieci w owoc Niezwykły i Urzekający (naturalnie subiektywistycznie) w postaci skromnoszturmowego remedium na psychohumorystyczną kastrację, niedobory energetyczne, oraz kreatywistyczną marazmiczność; do aplikacji bezpośredniej i niezwłocznej.


Poniżej zaś trylogii wspomnianej część oficjalnie pierwsza:


i druga:


i finalna, trzecia (zaleca się powiększenie, bowiem nieco bardziej panoramiczne proporcje tego obrazu wychodzą całościowo nieco małe przy szerokości szablonu Navroot-u):

Nowonarodzony, rydwan mój powrócił :D. Niczym feniks z popiołów - piękniejszy niż kiedykolwiek, mój towarzysz najwierniejszy (no dobra, po plecaku) oficjalnie wrócił do kondycji i w praktyce powrócił dziś do mnie :).

To również dobra okazja, by doobejrzeć pozostałe pięć z sześciu odcinków Golden Boja - z którego to anime klip powyżej. To jednak po przynajmniej drobnym odpoczynku konkretniejszym, konkretnie bowiem dniem zmordowany jestem.

* * *

I w wieczorze wczesnonocnym dnia następnego już, świeżo po przejściu przez pozostałe pięć odcinków (seria to bowiem nietypowo krótka, szóstka)... i zdecydowanie świetne to dzieło. Prócz ciągłych niemal podtekstów okołoerotycznych, zdecydowanie wybija się bezwzględną pozytywnością przesłania. No i przebijająca rowerowość nabija z miejsca dodatkowe plusy, hehe ;). To jednak idzie w parze, te dwie rzeczy - generalnie tak, z doświadczenia też mówiąc.

Było nie było, rydwan mój pozostaje niezmiennie jedną ze zdecydowanie wyżej notujących się radości mego istnienia tutejszego :).

Prosta motywacja, by przemigrować na IksPeka. Więcej szczegółów tutaj (niestety, anglojęzycznie).
Wszystko powoli układa się w całość, bez pośpiechu i stopniowo. Byle tylko nie zrażać się w kroczeniu naprzód. Wszystko niczym proch lekkie, gdy duch mocny.

Plus - świeże zauroczenie IksPekiem. Dotychczas na maszynach tutaj gościły tylko, niepodzielnie, 98 i 2000... i ze zmiany aktualnej zdecydowanie zadowolony jestem. Może nawet zauroczony lekko - w końcu tak niebieski, jak i zielony, to kolory mi jakoś zdecydowanie bliskie... heheh.


Ktoś rzekłby, że jasne, nieco późno się przebudzam z tymi spostrzeżeniami - w końcu ten akurat system niemalże wszędzie, swego czasu, szło (i nadal idzie) zastać.
Jednakże dopiero teraz mam do czynienia z jego niezaśmieconą (patrz też - niewieloużytkownikową) wersją... taką bezpośrednio moją. Zupełnie inny charakter relacji, inne spektrum wrażeń i odczuć...

Z pierwszych porównań zaś? XP szybciej się ładuje, 2000 szybciej wyłącza :P. Winę owej dłuższości w kładzeniu się spać po stronie XP przypisywałbym przy tym chyba, intuicyjnie, jego niektórym zabezpieczeniom - konkretniej zaś zapisywaniu punktów odzyskiwania systemu (czy jakoś tak się to zwało; aktualizacje to być raczej nie mogą, jako że wyłączone są). Dałoby się to pewnie wyłączyć, jednak całość nie trwa jeszcze jakoś nieakceptowalnie długo, by mnie do tego konkretniej skłonić.
Swoją drogą, ciekawe jak będzie wyglądał taki jego automatyczny rozrost objętościowy. W sumie już teraz, na świeżo, zajmuje +/- 3,30 GB - gdy 2000 na tym etapie mieścił się średnio wokół 1 GB.


Totalnodeliryczna zapaść dysku twardego na dwójce. Z uwzględnieniem zasady "do trzech razy sztuka" - przy trzecim wystąpieniu zniszczeniu uległa już nie tylko pierwsza, systemowo/startowa partycja, ale konkretnie wszystkie - razem z ostatnią, zawierającą cokolwiek duże archiwa różności (niemalże w pełni do odzyskania z zewnętrzno-sieciowej kopii zapasowej, na szczęście).

Instalator windy 2000 pokazywał jeszcze przed chwilą prawdziwe cudaniewidy w miejscu tablicy partycji (sumując wszystkie megabajty z wykreślonych przezeń partycji sformatowanych, niesformatowanych i brakujących, uzbierałoby się chyba... paręnaście terabajtów, co najmniej - dysk ów zaś fizycznie liczy sobie 160 GB...). Odpalony teraz GParted zaś pokazuje jedną jedyną partycję typu NTFS o wielkości 149,05 GB.

Pomińmy pewne wkurzenie z racji tego, że pewna kolekcja filmów/anime poszła się właśnie j*.

Całość jest dziwna.

Skrótowe streszczenie sytuacji przed? Kolejna (trzecia) reinstalka windy 2000 również napotkała problemy i odmówiła wystartowania się po resecie. Łokej. No to instalujemy pingwiniacza - miałem w końcu przetestować Debiana jednego już od dawna.

Podział partycji na tamten moment to
1. kilkugigowa systemówka,
2. druga kilkugigowa systemówka,
3. partycja główna (około 120 GB, może kilka więcej),
4. obszar niezagospodarowany, w wielkości 21 GB z groszem jakimś (specjalnie zostawiony na pingwiniacza).

No i dobra. Lecimy z instalką linuksa. Wszystko ładnie pięknie... tylko za butlołdera zainstalował się bezwyborowo GRUB.

No i jebs. Przy starcie systemu "error 18".
Chyba po to, bym przypadkiem nie zapomniał, za co konkretnie owego GRUBA nie cierpię.

No dobra. W geście lekkiej rezygnacji powiązanej z cierpliwością jednak niewyczerpaną jeszcze, przejście do kolejnej instalacji Windy 2000. Na pierwszej, równo 8-gigowej partycji.

Już na starcie, przy wyborze partycji owej - wyświetla toto, że wszystkie znajdujące się na tym dysku (pomijając pingwinowe, których nie widział, naturalnie) są uszkodzone/niesformatowane.

I nie jestem pewien, czy o uszkodzenie toto podejrzewać problemy z ostatnią instalką W2000. Byłbym wobec tego raczej sceptyczny - jak już, to zjechałoby toto tradycyjnie partycję swoją, systemówkę, bez odwalania jakichś dziwnych dewiacji na innych położonych wokół. Śmierdzi i toto robotą owego parszywego GRUBera. Co mi jednak zostało, najwyżej poprzeklinać nań. Nie warto sobie zbytnio na szajsenszmelcu zdrowia szarpać...

No więc, z nadzieją pewną, wskazuję instalatorowi, jak wspomniałem, ową 8-gigówkę pierwszą - co by ją sobie sformatował po swojemu i użył do dalszej wgrywki.

Formatowanie trwało dziwnie długo...

...ostatecznie skutkując stanem opisanym gdzieś w pierwszych akapitach.

No dobra. Zaczynamy od początku zatem. Pal licho wszystkie utracone dane; serię anime jednego ściągać się będzie odcinek po odcinku najwyżej i jakoś uda mi się tą nieszczęsność nadrobić i z rytmu oglądania go nie wyjść.

Tylko nadal nie rozumiem, co powoduje takie dziwne problemy z tym twardyskiem. Jest zasadniczo nowy, firmowy (nojtam, sigejt jakiś)... Coś z płytą główną? też nowa w miarę... Zasilacz? Ale czy jakieś wadliwości zasilacza mogłyby takie dziwności spowodować spontanicznie? Wszystko się jakoś dziwnie niedawno zaczęło... hm. Myśleć, myśleć, myśleć.

A z dwójką czeka mnie dziś chyba dłuższy wieczór...

(Plus nauczka na przyszłość - jeśli się planuje coś wypalić na płytkach, to stanowczo nie należy tego odkładać, tylko uskutecznić toto czym prędzej. I jedna uwaga przydatna jeszcze: naprawdę korzystnie jest mieć jeden twardysk dla dystemów, inny zaś dla wszelkiej materii właściwej.)

= wykaz aktualnie zmagazynowanych zasobów =
archiwum chomikowe, dostępne pod adresem
http://chomikuj.pl/jordef



amv

- [InsaneWaya] I rock your socks and steal your babies.mp4
- Better Days DRC.avi
- Blue JellyBean - Trigun - Wolfwood Advice.avi
- WaitForMe.divx

czytelnia

- Gambler: 0/93, 1/94, 2/94, 3/94

filmy

- On the Beach (1959).avi

galeria

- carmageddon
- half-life cs
- half-life cthulhu mod
- komiksy: Dress Life
- starcraft
- total annihilation
- worms

gry

- Blood
- Carmageddon
- Dark Colony
- Die By The Sword
- Dungeon Keeper (folder chwilowo pusty)
- MechWarrior
- Swiv 3D
- Terminal Velocity
- Total Annihilation
- Worms

muzyka

- Blood
- Command & Conquer
- Diablo
- Haibane Renmei
- Half-Life
- Heroes Of Might And Magic (II)
- Ignition
- Instant Remedy
- Little Big Adventure
- Saikano
- Saikano: Tooi Yakusoku
- Starcraft
- Under The Gun
Niech nie zahwieje tobą spojrzenie czy słowo
i choćbyś sam został, przy siłach pozostań

To, ile władzy ten świat ma nad tobą
wytyczasz ty sam

~

Ne lasu sxanceli vin vort' nek rigardo
kaj ecx sol' restante, kun fortoj vi restu

Potencon de mondo je vi, ununuran,
al gxi vi mem donas

jen kreskas en nokto muziko de cxielo
spirite awdebla nur, ne alie
samtepme mortema kaj strange eterna

seren' kaj mallawta sono de revoj