sincereco ne sxirmas de dolor'
bedawrinde
Hm.

Jestem chory (relatywnie pełnoskalowa infekcja gardła, pałętająca się przy okazji okołozatokowo itp. - nic specjalnie ciekawego, za to dość wkurzającego). Spałem jakieś cztery godziny z kawałkiem, do trzeciej trzydzieści buszując niepokornie po coraz to dalszych i bardziej baśniowych rubieżach internetu (o owocach czego może nieco później). I, choć czuję się nieco rozklejony, to ani nie chce mi się leżeć, ani - tym bardziej - spać. Na pisanie mnie wzięło, jakby chyba na przekór wszystkiemu.

Od czego by tu zacząć... hmm...

Technicznie nadrabiając tutejszą mą informatywność, tudzież właśnie zaległości jej bezpośrednio dotyczące - złożyłem oficjalnie jakiś czas temu Trójkę. Żadna wielka to maszyna (choć obudowa akurat spora :P), datująca się ładne parę lat wstecz: P IV 3,20, standardowy giga ramu, z braku laku Ati Radeon 9200 64MB w ramach grafiki.
Zabawne jest to, że wreszcie na tym kompie Carmageddon jedynka chodzi płynnie na -hires. Tak, gra z 1997 roku na poprzednich maszynach datowanych około '99/2000 (rzędu pIII 1000 MHz, 384 ramu) zdecydowanie nie chodziła z idealną ilością klatek na sekundę (zwykły Carma 1 chodził zupełnie akceptowalnie i relatywnie ładnie; dodatek Splat-Pack już miejscami przymulał). Oprócz wysokiej oryginalności silnika tejże gry, było to chybać zawinione tym, że była ona przygotowana do zaawansowanej współpracy tylko z kartami rzędu 3dFX (który to standard, skutkiem różnych perturbacji, został z rynku efektywnie wyparty jakoś około '99/2000 roku).

...Jednym z owoców późnego wczorajszego (choć formalnie/kalendarzowo dzisiejszego już) zasiedzenia w sieci było zaś odnalezienie w końcu pełnej wersji czegoś, w czego demo dawno temu przydarzyło mi się dość zacięcie z jednym znajomym (podówczas imć Kenem) grać. W skrócie - bardzo prosta, pseudo-3d strzelanka pojedynkowa, w pewnym sensie podobna do Liero (w sensie grania w dwie osoby na jednym komputerze - brak tu jest, tak samo jak i tam, obsługi sieci).
W dalszym skrócie - gra działa na ikspeku bez zastrzeżeń i nadal jest całkiem sensowną propozycją na wypadek wizyty znajomego jakowegoś i chęci zmierzenia się w czymś w realiach jednomonitorowych. Link do strony autora owej gry tutaj, ona sama zaś dostępna jest tu.

Kolejna ciekawostka, i zarazem owoc wczorajszego szpukowania?
Star Control. Pewnie mało komu znany tytuł, wokół którego już od jakiegoś czasu orbitowało luźno me nieśmiałe zainteresowanie... i do ściągnięcia którego ostatecznie zmotywowała mnie wyrywkowa lektura tego, cokolwiek pieczołowicie napisanego opisu gry el komeco gxis fino. To coś, jak z Mechłoriorem niegdyś - sugestia tłukąca się od czasu do czasu po mym umyśle, napotykająca jednak pewną nieśmiałość jakby.

Zabawne, że drobniusieńkie - wspomniane wcześniej - Tumble Bugs i powyższy SC mają ze sobą pewną istotną wspólność: możliwość pojedynku z drugą osobą na jednym komputerze (przy czym SC3 ma porównawczo dużo lepszą już grafikę, większy realizm, obsługę sieci... za to, jednak, mniej pewnej jajcarskiej prostoty, którą na wskroś przesiąknięte jest TB :P).

Następny wpis o Mrocznej Kolonii - winien go jestem już od jakiegoś czasu w końcu.

W kontynuacji fabuły z ostatniego wpisu, skrótowy opis przetestowanych programów, chronologicznie.

Active@ Boot Disc
- do dupy. Skanował 10 godzin tylko po to, by odnaleźć masę pokrętności - i między tymi pokrętnościami właściwie istniejące, zagubione partycje. Odnalazłszy je jednak, nie potrafił ich w żaden sposób przywrócić / wpisać o nich info do rejestru, wyświetlając same błędy. Porażka na całej linii.

Partition Find and Mount - leciutki program. Szybko przeskanował dysk i dał opcję tylko podejrzenia odnalezionych partycji windowych, opcjonalnie zgrania ich zawartości (gwoli bezpieczeństwa są one udostępniane jako ,,tylko do odczytu"), i to jednak z ograniczoną prędkością - 512 kB/s, by zasugerować delikatnie zakup pełnej wersji programu.

TestDisk (6.11.3) - program jeszcze lżejszy; menu dosowe nawigowane klawiaturą. Dużo opcji i dużo możliwości, wraz z odzyskiem skasowanych plików itp.. Mnie jednak interesowało tylko przywrócenie mych zagubionych partycji - dokładniej zaś wpisanie ich na nowo do MBR-u - i z tym program poradził sobie błyskawicznie, skanując całość dysku twardego w dosłownie kilka sekund (160 GB), następnie dając opcję wpisu odnalezionych partycji z powrotem do rejestru (a znalazł przy tym również i stare pingwinowe, na których akurat mi w tym momencie nie zależało) i grzecznie informując, że by zmiany zostały wprowadzone w życie, potrzebny jest restart maszyny. Po uczynieniu wedle zalecenia wszystko magicznie pojawiło się z powrotem dokładnie tak, jak się pojawić miało.
Program da się odnaleźć w sieci i jest już również na chomiku mym - całe, zawrotne, 1,5 megabajta. Dostępna w sieci również wersja linuksowa. (Program odnaleziony dzięki serwisowi ,,dobreprogramy.pl", który to przynajmniej jasno, w tabeli swych zawartości, pokazuje, któy program jest w istocie demkiem, a który wersją w pełni darmową.)

System Shock.

Metaforycznie. Eksperymentalne użycie fixboot-u z windy 2000 na nieudanej reinstalce windy xp wywaliło w cybernetyczną otchłań całą tablicę partycji, pozostawiając po sobie jedną o typie ,,nieznanym" i nazwie dość radośnie hieroglificznej.
Aktualnie w toku drobiazgowa próba odzyskania zawartości dysku: ukończone 47 giga na 149 całości (po jakichś dwóch z kawałkiem godzinach działania).

Kolejna nauczka, by nieco sumienniej robić kopie zapasowe...

= = =

Aktualnie jest jakieś osiem godzin później (22:22, wtedy - 13:59), a ja przekonałem się, że wejście w pomoc owego programu reanimacyjnego zwiesza go terminalnie - fakt potwierdzony dodatkowym eksperymentem. Po raz pierwszy odkryłem to jednak, gdy program odwalił już całą robotę i był gotowy do zapisania swego dzieła.
Skutkiem tego aktualnie leci od zera, a ja spadam sie przespać. Właśnie skończyłem oglądać 1971-rocznikową Andromedę - niegdyś widziałem toto od połowy w telewizji, choć... z perspektywy dzisiejszej, to było to chyba już ładnych parę lat temu... A generalnie dobry film.

I tak na rano powinienem mieć 100%.
(,,rano" = +/- 9)