Drobne zmiany graficzne powinny niebawem się tu przewinąć... Pomysł już praktycznie jest, tylko trochę czasu i skupienia na realizacji konieczne - jak zwykle. A jako że w chwili bieżącej trwa modernizacja plecaka, to... hmmmmm... Przynajmniej do wieczora tamta inicjatywka poczekać sobie musi. Prócz plecaka bowiem jeszcze kilka innych naglących nieco rzeczy dzisiaj w planie.

Z dyscypliną aktywnościową stopniowo lepiej. Klucz w tym, by nie skupiać się zbytnio na ogromie zaległości, lecz raźnie naprzód w nich iść krok po kroku, rzecz po rzeczy. Co by na dzień przynajmniej nieco do przodu być.

W tle muzyka z tyberiańskiego słońca akurat, w ampie... heheh. Sentyment jest. Total bez dwóch zdań lepszy jednak... Przy tym to, do czego mam sentyment z t.s., to zabudowa bazy i jej pewien klimat. I żniwiarki, przejeżdżające wąskimi uliczkami w fortyfikacjach do swych rafinerii. I ich bezdenna głupota przy wracaniu do rafinerii na końcu planszy, gdy ta blisko nich akurat chwilowo zajęta jest, wrrr. Tak, sentyment do żniwiarek mógłby potencjalnie podlec renegocjacjom.

No dobra. Idea podziemnych apeceków też była niezła. W sumie był to tradycyjny trzon mojej ofensywy... W porównaniu z tym ofensywa GDI jest tak niemiłosiernie liniowa...

Brak komentarzy: