W rowerze świeżo wymieniona manetka (ta od przednich tarcz, i co mi się dziwnie spontanicznie rozpękła radośnie jakieś dwa tygodnie temu... czy dalej) i znów płynie cudeńko owo po drodze jak marzenie. Przy tak słonecznej, jak przedwczoraj, pogodzie... koła same niosą, heheh.

Przy tak słonecznej pogodzie przypomina się Trigun.
I napisy doń, których dokończenie poszło w odstawkę na dłuższą chwilę. Jak jednak rzekłem komuś, że w wakacje winny się we względnej całości pojawić, tak miło by było słowa dotrzymać. Przyjemność przy tym niemalże sama to, przy filmie tak barwnym i cennym.

Aktualnie zaś? Nawiązaniem do poprzedniego wpisu prakycznie - ponowne wciągnięcie w wir kampanii Inkubacyjnej. Nic dodoć, nic ujońć.

Brak komentarzy: